Cudowny. W zasadzie w tym jednym słowie zawiera się wszystko, co kojarzy nam się ze ślubem Janki i Stasia. Bardzo się cieszymy, że mogliśmy wrócić do domu rodzinnego Weroniki (która tym razem wystąpiła w roli świadkowej) i spotkać z nią Mikołaja (w powiększonym składzie!), bo wykonywaliśmy im kilka lat temu zdjęcia ślubne.
Naszą przygodę rozpoczęliśmy w nowym miejscu, czyli w domu Pana Młodego, który przygotowywał się do swojego wyjątkowego dnia w zaciszu ogródka, ale nie sam – towarzyszyli mu najbliżsi, wraz z pieskiem. Dobrze odnaleźliśmy się w spokojnej, rodzinnej atmosferze – nie powiem, bywa chaotycznie na przygotowaniach, ale nie tutaj. Można było odnieść wrażenie, że czas gdzieś stanął w miejscu – co jest naturalnym stanem dla Czułych Kadrów. ;)
Dawniej najczęściej rozdzielaliśmy się, jedno z nas, fotografów, jechało do Panny Młodej na przygotowania, a drugie do Pana Młodego, lecz zważywszy na fakt, ze zazwyczaj obrączki są u panów, to przyjęliśmy zasadę, że sprawnie fotografujemy przyszłego męża i jego otoczenie wraz z biżuterią (szczególnie obrączki), a potem odwiedzamy jego jeszcze narzeczoną, gdzie zostajemy aż do momentu, gdy udajemy się na ślub.
Zanim wyruszymy na mszę do niezwykłego kościoła Dominikanów na Służewie, czas na Jankę. Miejsce dobrze nam znane, mieszkanie na warszawskim Wilanowie, gdzie spotkaliśmy się pierwszy raz z naszą poprzednią Parą Młodą, o której wspominaliśmy na początku. Wiecie, że Weronika i Mikołaj dali się skusić także na piękną, rustykalną sesję w stodole? Wśród znajomej ekipy czuliśmy się więc zdecydowanie swobodnie. Błogosławieństwu towarzyszyła podniosła atmosfera – wzruszenie i radość to te dwie emocje, które malują się na twarzach rodziców, zatroskanych o przyszłość swoich dzieci. To piękne, widzieć dwie pary rodziców, pozdrawiające swoje dzieci na tej jakże trudnej drodze małżeństwa – przez to jak współcześnie rodziny bywają rozbite, zdziwilibyście się jak rzadkim widokiem to się staje.
ŚLUB W KOŚCIELE DOMINIKANÓW NA SŁUŻEWIE
Czas na naszą ulubioną świątynię w Warszawie, czyli kościół Dominikanów na Służewie. Nieważne, czy jesteś wierzący, czy nie – to miejsce przyprawia o dreszcze – zaryzykowalibyśmy stwierdzenie, że gdyby Jezus za życia miał zaprojektować własną świątynie, musiałaby być podobna do tej – pełna kontrastów, jak ludzkie życie. Mistrzowska mieszanka nowoczesności z tradycją – skąpanych w słońcu kamiennych murów, zdobionych jedynie niezdobionym, jasnym drewnem. Cienie i mrok, nietypowe dla innych świątyń, sprawiają, że duchowa atmosfera się zagęszcza i nabiera głębi, a kontrasty skrajnych form i struktur harmonizują, ogniskując się w pięknym, mlecznobiałym ołtarzu. Zatem całość wyraża coś pierwotnego i szlachetnego, czego we współczesnej, tandeciarskiej części architektury nowoczesnej, nie sposób uświadczyć.
Sama msza również zaskoczyła. Lubimy postępowych kapłanów – ten, który był także gościem Pary Młodej, pozwolił sobie np. na czytanie Słowa Bożego ze smartfona! Generalnie atmosfera była dość młodzieżowa i radosna, co spotyka się dość rzadko – myślimy, że tolerancyjny i inkluzywny kościół to taki, gdzie nawet fotografom ślubnym przyjemniej robi się zdjęcia, bo przez chwilę można oderwać się myślami od strachu przed tym, czego nie rozumiemy, a cieszyć się chwilą i ciepłem wspólnoty osób.
To światłocień sprawia, że coś zwyczajnego, staje się wielowymiarowym i ponadczasowym widokiem, stąd zobaczyć Jankę i Stasia skąpanych w świetle, a jednocześnie otulonych cieniem głębokiego ołtarza, oczarowało nas uniwersalnym wdziękiem, szczególnie, że obydwoje prezentowali się orzeźwiająco młodo i czarująco.
WESELE HOTEL BOROWINA
Sala weselna czekała na nas w Konstancinie-Jeziornie – wesele w Hotelu Borowina wspominamy jak najlepiej, mimo że w zasadzie miejsce nie wyróżniało się niczym szczególnym – gdybyśmy mieli się do czegoś przyczepić, to powiedzielibyśmy że sala mogłaby być większa, szczególnie parkiet. Goście bawili się przednio, będziemy wspominać z sentymentem pierwszy taniec Janki i Stasia, mini plener w dniu ślubu oraz szczególnie dwie piosenki, które zaśpiewała Panna Młoda! W ostatnim sezonie trafiły nam się dwie takie śpiewające świeżo upieczone mężatki, i obydwie popisały się świetnymi wokalami – co śpiewa się z miłości, wybrzmiewa najlepiej.
Życzylibyśmy sobie, żeby było więcej tak wspaniałych ślubów jak ten – zwyczajnie pięknych!